Od 1 września 2025 roku edukacja zdrowotna (EZ) zastąpiła wychowanie do życia w rodzinie. EZ jest przedmiotem nieobowiązkowym, z którego rodzice mogli wypisać swoje dzieci do 25 września. Nie ma w nim ocen i nie wpływa na promocję do kolejnej klasy. Przedmiot jest wprowadzany dla uczniów klas IV – VIII szkół podstawowych oraz wszystkich rodzajów szkół ponadpodstawowych (licea, technika, szkoły branżowe). Jak się jednak okazało, nie cieszy się wielkim zainteresowaniem dzieci i młodzieży oraz ich opiekunów. A jak to wygląda w naszym powiecie?
Wprowadzanie EZ do programu nauczania w polskich szkołach stało się tematem kontrowersyjnym. Wpłynęły na to przede wszystkim dzielące Polaków różnice światopoglądowe. EZ szybko stała się kolejnym elementem sporu politycznego, dzielącego polskie społeczeństwo. Tę decyzję Ministerstwa Edukacji Narodowej kontestowały przede wszystkim środowiska prawicowe oraz konserwatywne. Sporym echem odbiła się zwłaszcza publiczna deklaracja, złożona przez popieranego przez PiS prezydenta Karola Nawrockiego o tym, że jego dzieci z zajęć EZ korzystać nie będą. Uzasadniając swoją decyzję, K. Nawrocki jednoznacznie negatywnie ocenił ujęte w programie przedmiotu elementy, odnoszące się do sfery seksualności człowieka.
Na czym konkretnie polega program? Otóż uczniowie na edukacji zdrowotnej mają się uczyć o zdrowiu fizycznym (higiena, dieta, aktywność, pierwsza pomoc), zdrowiu psychicznym (radzenie sobie ze stresem, emocje), zdrowiu społecznym, zdrowiu seksualnym (dojrzewanie, reprodukcja), zdrowiu środowiskowym, bezpiecznym korzystaniu z internetu oraz profilaktyce uzależnień.
Według deklaracji MEN, program ma na celu kształtowanie umiejętności dbania o zdrowie własne i otoczenia. Z zebranych już danych wynika jednak, że wprowadzenie EZ nie okazało się oszałamiającym sukcesem ministerstwa. W większych polskich miastach zainteresowanych uczęszczaniem na zajęcia z tego przedmiotu nie jest nawet 50 proc. uczniów. Trochę więcej chętnych jest w szkołach podstawowych, o wiele mniej w szkołach ponadpodstawowych, gdzie decyzje o udziale w EZ częściej podejmują częściej sami uczniowie, a nie ich opiekunowie.
Szkoły podstawowe
A jak na tym tle wygląda sytuacja w szkołach w naszym rejonie? Można powiedzieć, że nie odbiega od ogólnopolskiej normy. Zacznijmy od wałeckich podstawówek, gdzie na 1161 uprawnionych do korzystania z EZ, zapisało się na nie 65 proc. uczniów. Największą frekwencją może się pochwalić SP 1 (89 proc.), a najmniejszą SP 4 (47 proc.). W SP 2 i SP 5 w zajęciach uczestniczy po ok. 70 proc. uczniów.
W szkołach podstawowych działających na terenie gminy Wałcz na ok. 1100 dzieci w lekcjach EZ bierze udział 55 proc. uczniów.
Szkoły ponadpodstawowe
Drastycznie mniejsze zainteresowanie edukacją zdrowotną jest w wałeckich szkołach ponadpodstawowych. W żadnej z nich zajęcia nie cieszą się wielkim zainteresowaniem – najwięcej uczniów zainteresowanych udziałem w nich jest w szkołach branżowych Powiatowego Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego, gdzie chętnych do udziału w zajęciach okazało się być 18,8 proc. uczniów. Łącznie w całym PCKZiU, obejmującym dawne szkoły: budowlankę i zawodówkę (technika + szkoły branżowe) frekwencja jest średnio na poziomie 12 procent. W stosunku do pozostałych szkół średnich ten wynik i tak jest oszałamiająco wysoki, bo w ZS 4 RCKU na 561 uczniów na zajęcia chce uczęszczać 12 osób, a w I LO im. Kazimierza Wielkiego na lekcje EZ chcą chodzić… 2 (słownie: dwie) osoby!
Wnioski
Mówiąc o przyczynach tak niskiej frekwencji na EZ dyrektorzy wałeckich szkół ponadpodstawowych: Piotr Filipiak (PCZiU), Leszek Molka (ZS 4 RCKU) i Waldemar Rogulski (I LO) wskazują przede wszystkim na fakt, że są to zajęcia nieobowiązkowe, a uczniowie mogąc w nich uczestniczyć albo nie, z reguły wybierają to drugie rozwiązanie, i to niekoniecznie kierując się lenistwem, tylko np. logistyką w przypadku osób dojeżdżających. Wpływ na niskie zainteresowanie mogą też mieć wspomniane już różnice światopoglądowe w całym społeczeństwie, podsycane przez część mediów oraz wielu przedstawicieli Kościoła Katolickiego.
– Myślę, że wyglądałoby to inaczej, gdyby treści związane z seksualnością człowieka z programu EZ zostały przesunięte do programu nauczania biologii, gdzie zresztą i tak są – kwituje dyrektor I LO W. Rogulski. – To pozwoliłoby uniknąć tych kontrowersji, które się pojawiły…
tc, zdjęcie ilustracyjne, Pixabay

Komentarze
Dołącz do dyskusji.
Badz pierwsza osoba, ktora skomentuje ten artykul.